Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna "Na Wzgórzu"
"Na Wzgórzu" - Klinika weterynaryjna, Hotel, Schronienie dla bezdomnych zwierząt i wiele więcej!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trening w SC 2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna -> Boks IV
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Merisa
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 2:27, 01 Sty 2011    Temat postu: Trening w SC 2

Ocean był na pastwisku. Wzięłam z siodlarni kantar i uwiąz poczym poszłam na pastwisko do ogiera. Wyciagnęłam spory kawałek marchwi. Gniadosz od razu zauważył smakołyk i pokłusował do płotu. Założyłam mu kantar i zaprowadziłam przed stajnię. Na początku stawiał opory, gdyż chciał zostać na pastwisku, jednak pociągnęłam delikatnie za uwiąz, ogier ruszył. Jeden raz bryknął ale udało mi się go przystrzymać. Przywiązałam konia przed stajnią i poszłam po szczotki. Gniadosz był jakiś bardziej brązowy, przez bród na sierści. Zaczęłam czyścić sierść, potem kopyta a następnie rozczesałam grzywę i ogon. Ocean stał grzecznie, trochę się powiercił, jednakże tego dnia stał całkiem spokojnie. Poklepałam go i zaniosłam wszystkie rzeczy do czyszczenia do siodlarni. Wzięłąm ze sobą siodło z czaprakiem oraz napierśnik i wyszłam do ogiera. Nałożyłam siodło na grzbiet konia i założyłam napiersnik. Wszystko zamocowałam i poszłam po ogłowie. Wierzchowiec stał grzecznie, rozglądał się ale nie wiercił. Założyłam mu ogłowie kombinowane. Pogłaskałam Oceana. Zaniosłam kantar i zaczęłam regulować strzemiona oraz dociągać popręg. Gdy wszystko było dobrze wsiadłam na ogiera i ruszyłam stępem w stronę lasu. Koń kroczył żywo i energicznie. Szliśmy jakąś wąską ścieżką, niemal zarośniętą. W lesie było cicho, tylko ptaki ćwierkały i szymiał wiatr wśród koron drzew. Pogoda również dopisywała. Świeciło słońce, jednakże wiał wiatra, który w lesie był mniej odczuwalny. Po chwili popędziłam gniadosza do kłusa. Ogier natychmiast zareagował i przeszedł do kłusa, jednakże musiałam jeszcze dodać łydkę, aby był on bardziej energiczny. Pokłusowaliśmy chwilę poczym zwolniłam do stępa. Rozpoczęłam przejścia co kilka kroków do zatrzymań. Ogier nieźle sobie radziło, chociaż na początku musiałam go przytrzymywać, gdyż sam ruszał stępem. Po kilku próbach nie było już problemów z ćwiczeniem. Poklepałam Oceana. Koń radośnie zarżał. Dodałam łydki, gniadosz ruszył do kłusa. Rozpoczęłam przejścia z kłusa do stępa. Było lepiej niż z przejściami ze stępa do zatrzymania. Koń reagował bardzo szybko na pomoce. Pogłaskałam go po szyi, wyciągnęłam kawałek jabłka i wychyliłam się aby podać go ogierowi. Ocean szybko zjadł jabłko. Dałąm mu odpocząć podczas stępa na długiej wodzy. Po jakimś czasie popędziłam go do kłusa. Po kilku krokach zatrzymałam konia. Koń się zatrzymał, aczkolwiek tak jak w poprzednim ćwiczeniu musiałam go przytrzymywać. Gdy ustał sam kilka sekund ponownie dodałam łydki aby zakłusował. Po następnych kilku krokach ponownie zatrzymałam gniadosza. Koń zatrzymał się, tylko trochę przytrzymałam. Znowu przyspieszyłam do kłusa. Tym razem pokłusowałam nieco dłużej. Ponownie zatrzymałam ogiera. Koń sam stanął, bez moich dalszych pomocy. Poklepałam go po łopatce i ruszyłam kłusem. Jeszcze raz wykonałam to ćwiczenie. Ogier rónież sam stanął. Ruszyliśmy stępem. Po chwili popędziłam konia do galopu. Zawróciłam i ręsztę drogi przegalopowałam. Ogier zgrzał się trochę, ale myślę, że dzięki temu kondycja mu się chociaż trochę poleprzyła. Przy stajni zatrzymałam go i zsiadłam. Poklepałam ogiera. Koń stał spokojnie, był trochę smęczony po tym galopie. Najpierw zdjęłam ogłwie i założyłam kantar z uwiązem. Następnie zdjęłam siodło i napierśnik. Zaniosłam wszystko do siodlarni. Wzięłam nieco słomy i zaczęłam rozcierać konia. Po chwili był już suchu, ale dla pewności przeszłam się z nim dookoła stajni stępem. Wzięłam kopystkę i szybko wyczyściłąm kopyta. Nie były brudne, trochę ziemi, trawy. Zaniosłam z powrotem kopystkę, odwiązałam gniadosza i zaprowadziłam do stajni. W stajni dużo się działo, gdy wchodziłam z wierchowcem inne konie zaczęły rżeć. Wprowadziłam Oceana do boksu. Pogłaskałam go po nosie i dałam kawałek marchewki, wyciagnęłam na dłoni. Ogier od razu łapczywie ją zjadł. Zdjęłam mu kantar i wyszłam z boksu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna -> Boks IV Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin