Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna "Na Wzgórzu"
"Na Wzgórzu" - Klinika weterynaryjna, Hotel, Schronienie dla bezdomnych zwierząt i wiele więcej!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Treningi na padoku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna -> Boks I
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Merisa
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:31, 10 Gru 2010    Temat postu: Treningi na padoku

Wstałam nieco później niż zawsze. Wyszłam przed stajnię. Nic szczególnego się nie działo. Weszłam do stajni zobaczyć Karata. On stał sobie w oksie, gdy jednak zbliżyłam się wystawił głowę, a przynajmniej próbował. Pogłaskałam go po szyi i poszłam po kantar z uwiązem. Założyłam kantar i wyprowadziłam przed stajnię. Koń nie stawiał oporów, z resztą wcześniej też nie, zawsze szedł tam, gdzie go prowadzono. Szybko wyczyściłam ogiera. Karat polubił czyszczenie, zawsze grzcznie stoi, nie wyrywa się. Mieliśmy szczęście - tego dnia pogoda była zadowalająca. Nie padało, zero chmur, słońce grzało, jednak chłodził niewielki wiatr. Po czyszczeniu wzięłam lonżę i ruszyłam na nasz padok. Planowałam cały dzień spędzić tam, wujek w gospodarstwie zaprosił mnie na wspólny obiad, gdyż poprzedni właściciel Karata również miał się zjawić, a z przyjemnością zobaczy jak się miewa ogier. W gospodarstwie są 4 konie, odbywają się tam jazdy, ale jakoś bardzo profesjonalnie nie jest.
Ruszyliśmy przez las. Postanowiłam od razu rozruszać konia, aby pominąć rozgrzewkę. Na początku stęp. Koń miał więcej energii, przyspieszał i rozglądał się. Przeszliśmy do kłusa. Koń chętnie zakłusował i chyba mógłby jeszcze godzinę kłusować...Kondycję z pewnością ma dobrą. Przeszedł do stępa, byliśy już przy padoku. Za padokiem znajdowała się stajnia i główny budynek. Wujek z poprzednim właścicielem Karata już czekali opierając się o płot. Poprzedniego dnia, wieczorem, gdy zaprowadziłam karosza do stajni pojechałam zaiweźć drągi na padok. Zostawiłam je przy stajni. Dałam do potrzymania Karata i poszłam po drągi. Zrobiłam z nich tunel na kole, koń miał przejść pomiędzy drągami, ale przestał się ich bać. Wzięłam ogiera, przypięłam lonżę i powoli podchodziłam z nim do drągów. Koń początkowo przestraszył się ich i nie chciał się do nich w ogóle zbliżać. Był na środku padoku. ookoła nas znajdowału się drągi. Koń póżniej nie chciał już do niech podchodzić i stał w jednym miejscu, czujny, spięty jednak z nastawionymi uszami. Zostawiłam konia i podeszłam do drągów. Wyciągnęłam kawałek marchewki, aby wiedział, że jak podejdzie, dostanie nagrodę. Ogier wyciągnął szyję. Zrobił niepewny krok i cicho zarżał. Powoli zbliżył się do drągów. Gdy był już obok nich otrzymał marchewkę. Zachęciłam go, aby przeszedł pomiędzy drągami. Tak jak na innym treningu drągi były szeroko rozstawiony, aby spokojnie się zmieścił. Później odstąp zostanie zmniejszony, a koń będzie musiał wykazać się większą odwagą. Po chwili niepewności przeszedł pomiędzy drągami. Nieco pewniej. Poprowadziłam karosza do następnych drągów. Koń przeszedł je również niepewnie. Za każde przejście otrzymywał smakołyk. Gyd już oswoił się w miarę z tymi drągami chciałam, aby szeł za mną i chodziłam pomiędzy wszystkimi drągami. Karosz kilkakrotnie się zawachał, jednak wiernie stępował za mną. Oczywiście został nagrodzony. Postanowiliśmy zrobić przerwę. Karat został wypuszczony na pastwisko, ja zaś wybrałam się na obiad. Jakieś 2 godziny po obiedzie zabrałam Karata i ponownie poszliśmy na padok. Widownia tymaczsem powiększyła się - dołączyła jakaś pani z córką, która przyjechała na jazdę wcześniej.
Puściłam karosza na koło stepem. Koń kroczył pewnie, jednak jeszcze czasami wahał się. Potem popędziłam konia do kłusa. Radził sonbie nieźle, nie zatrzymywał się, nie hamował, ale też nie chciał przyspieszyć tak jak zwykle. Chodził jednak pewnie. Postanowiłam dać mu już dzisiaj spokój i wypuścić go na pastwisko w gospodarstwie. J atymcazsem poszłam na spacer, zaniosłam drągi, wzięłam Karata i wróciliśmy do Gold and Spphire. Tak jeszcze został nakarmiony, wypuszczony na pastwisko, dokładnie wyczyszczony. Byłam bardzo zadowolona z niego. Zaprowadziłam ogiera do boksu, pogłaskałam, dałam kawałek jabłka. Schowałam kantar, lonżę i uwiąz i udałam się do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Na Wzgórzu" Strona Główna -> Boks I Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin